Cesarskie cięcie nie jest procedurą obojętną ani dla matki, ani dla dziecka
Cesarskie cięcie nie jest procedurą obojętną ani dla matki, ani dla dziecka
W Polsce wzrasta liczba ciąż zakończonych cesarskim cięciem. To efekt silnego trendu medykalizacji porodu, ale nie bez znaczenia pozostaje jakość opieki położniczej. Tymczasem cesarskie cięcie niesie ze sobą wiele zdrowotnych konsekwencji dla matki i rozwoju jej dziecka. Na łamach „Pulsu Medycyny” dr hab. n. med. Elżbieta Jarocka-Cyrta, prof. nadzw. Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego w Olsztynie wyjaśnia, jaką rolę w przeciwdziałaniu negatywnym skutkom zabiegu odgrywa karmienie piersią.
Jaki odsetek ciąż kończy się w Polsce cesarskim cięciem? Wielu ekspertów wskazuje, że ta procedura jest wykonywana coraz powszechniej — czy dane to potwierdzają?
Prawie połowa ciąż kończy się cesarskim cięciem
Zgodnie z rekomendacjami Światowej Organizacji Zdrowia (WHO) odsetek ciąż zakończonych cesarskim cięciem nie powinien przekraczać 10-15 proc.
„Wówczas można szacować, że przypadki te wynikają bezpośrednio ze wskazań medycznych. W ostatnich latach obserwuje się wyraźny wzrost liczby wykonywanych cesarskich cięć — nie tylko w Polsce, ale na całym świecie. Obecnie odsetek ciąż rozwiązywanych tą metodą wynosi w Polsce aż 43-44 proc., co plasuje nas w czołówce Europy. Bardzo ważna jest dyskusja o przyczynach tego zjawiska. Jedną z nich może być postęp, jaki dokonał się w dziedzinie diagnostyki prenatalnej. Dostępne dziś metody pozwalają na wczesne wykrycie potencjalnych nieprawidłowości, które kwalifikują pacjentkę do cesarskiego cięcia. Kolejną przyczyną może być coraz silniejszy trend medykalizacji porodu, który z naturalnego dla kobiety procesu fizjologicznego staje się „zabiegiem”. Brakuje jednak danych wskazujących ile w Polsce wykonuje się cesarskich cięć „na życzenie” pacjentki” — wyjaśnia dr hab. n. med. Elżbieta Jarocka-Cyrta, prof. nadzw. Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego w Olsztynie.
Jak dodaje prof. Jarocka-Cyrta, istnieniu samego zjawiska trudno zaprzeczać: zdarzają się sytuacje, że matki wywierają na lekarza nacisk, by przeprowadził cesarskie cięcie. Może to wynikać z obaw przed potencjalnymi powikłaniami lub urazem, jakiego dziecko mogłoby doznać w trakcie akcji porodowej.
„Kluczowy jest także poziom opieki okołoporodowej, w tym dostępność leczenia bólu. Istnieją publikacje jasno wskazujące na związek pomiędzy wysokimi standardami opieki położniczej a niskim odsetkiem wykonywanych cesarskich cięć. Przykładem to potwierdzającym są państwa takie jak np. Finlandia” — podkreśla prof. Jarocka-Cyrta.
Krótko- i długoterminowe skutki cesarskiego cięcia
Jakie są podstawowe wskazania procedury? Prof. Jarocka-Cyrta wskazuje, że nie ma ich wiele.
„Dwa główne wskazania do rozwiązania ciąży metodą cesarskiego cięcia to: zatrzymanie postępu porodu i śródporodowa zagrażająca zamartwica wewnątrzmaciczna płodu. Istotne są także wykryte podczas diagnostyki prenatalnej wady płodu, w przypadku których poród fizjologiczny jest niemożliwy lub niewskazany. Cesarskie cięcie może okazać się konieczne, gdy pacjentka ma blizny i zrosty po poprzednim zabiegu tego rodzaju lub dziecko jest ułożone miednicowo. Wskazaniem do zabiegu mogą być także niektóre choroby matki lub patologiczny lęk przed porodem drogami natury (tokofobia)” — wylicza prof. Jarocka-Cyrta.
Jak wskazuje prof. Jarocka-Cyrta, konsekwencje dla dziecka mogą być znaczące, ale warto zdawać sobie sprawę, że nie jest to zabieg mało inwazyjny i całkowicie bezpieczny dla kobiety. Najgroźniejszym następstwem dla matki jest krwotok poporodowy i powikania zatorowo-zakrzepowe.
„Rozwiązanie ciąży drogą cesarskiego cięcia może w krótkiej perspektywie czasowej przyczynić się do zaburzeń oddychania u noworodka. Są one następstwem wielu czynników, ale przeważa brak stresu porodowego, którego dziecko doświadcza podczas porodu waginalnego. Tymczasem ten czynnik stymulujący niezbędny do rozwinięcia prawidłowej funkcji płuc. Oczywiście, noworodek może w trakcie procedury doznać urazu — np. skaleczenia — ale takie sytuacje są obecnie rzadko spotykane” — mówi prof. Jarocka-Cyrta.
Obecnie eksperci skupiają się w dużej mierze na długoterminowych skutkach zdrowotnych.
„W licznych badaniach wykazano, że dzieci, które przyszły na świat drogą cesarskiego cięcia cesarskiego są obarczone wyższym ryzykiem rozwoju niektórych schorzeń w stosunku do populacji ogólnej. Udowodniono, że następstwem porodu drogą cięcia cesarskiego są m.in.: choroby o podłożu immunologicznym, w tym astma, atopowe zapalenie skóry, cukrzyca, otyłość czy alergie pokarmowe. Przyczyn tego zjawiska upatruje się w zaburzeniach prawidłowego funkcjonowania układu immunologicznego. Związek pomiędzy cięciem cesarskim a schorzeniami alergicznymi wykazano w wielu metaanalizach, przeprowadzonych także przez polskich autorów” — wyjaśnia.
Poród naturalny a prawidłowa mikrobiota
Czy cesarskie cięcie utrudnia lub uniemożliwia naturalną kolonizację noworodka bakteriami z organizmu matki?
„Tak, zdecydowanie utrudnia. Nieprawidłowy skład mikrobioty u dziecka po porodzie cesarskim cięciem jest przyczyną zaburzeń immunologicznych, których następstwem są wymienione schorzenia. Poród niefizjologiczny przyczynia się do nieprawidłowej kolonizacji przewodu pokarmowego noworodka. Podczas porodu drogami natury w czasie przechodzenia dziecka przez kanał rodny drobnoustroje rodzącej kolonizują jego organizm (w szczególności skórę, jamę ustną i przewód pokarmowy) jako pierwsze. Dziś wiemy już, że kluczowa dla dalszego rozwoju dziecka jest kolonizacja bakteriami z rodzaju Bifidobacterium, Lactobacillus i Bacteroides, które pozwalają młodemu organizmowi optymalnie wykorzystać zdrowotne i odżywcze właściwości mleka matki, a ponadto stymulują aktywność układu odpornościowego, określając prawidłowe wzorce odpowiedzi immunologicznej. Produkty ich metabolizmu umożliwiają prawidłowe funkcjonowanie układu pokarmowego” — mówi prof. Jarocka-Cyrta.
W przypadku zakończenia ciąży cesarskim cięciem jako pierwsze organizm noworodka kolonizują drobnoustroje szpitalne i te pochodzące ze skóry matki.
„U noworodków, które przyszły na świat metodą cesarskiego cięcia bakterie z rodzaju Bifidobacterium i Lactobacillus i pojawiają się w przewodzie pokarmowych dopiero kilka dni później — i to jeśli noworodki są karmione naturalnie. Sytuacja ta bezpośrednio przekłada się na wykształcenie odpowiedzi immunologicznej (m.in. Th2 sprzyjającej powstaniu alergii pokarmowej i innych schorzeń o podłożu alergicznym), a w konsekwencji na funkcjonowanie układu odpornościowego” — dodaje prof. Jarocka-Cyrta.
Mleko matki najbardziej wartościowym pokarmem
Na ile karmienie piersią, szczególnie w populacji dzieci urodzonych metodą cesarskiego cięcia, jest skuteczną metodą profilaktyki negatywnych skutków zdrowotnych tej procedury np. w zakresie rozwoju późniejszych alergii?
„Wszystkie towarzystwa naukowe są w tym stanowisku zgodne: mleko matki jest najbardziej wartościowym pokarmem dla nowo narodzonego dziecka. Zawiera wszystkie kluczowe dla rozwoju dziecka mikroelementy i składniki odżywcze, a jako symbiotyk posiada w swoim składzie także bakterie z rodzaju Bifidobacterium oraz oligosacharydy mleka kobiecego (stanowiące pożywkę dla korzystnych bakterii). Karmienie piersią może więc przyspieszyć prawidłową kolonizację przewodu pokarmowego dziecka i wytworzenie równowagi pomiędzy drobnoustrojami, co przekłada się na wykształcenie prawidłowej odpowiedzi immunologicznej. Oczywiście, karmienie piersią nie zawsze jest możliwe. Wówczas warto rozważyć zastosowanie preparatów zawierających Bifidobacterium i odpowiedniki oligosacharydów mleka kobiecego — choć nawet z wykorzystaniem najlepszej suplementacji nie uzyskamy takiego efektu zdrowotnego jak w przypadku pokarmu naturalnego” — podkreśla prof. Jarocka-Cyrta.
Jak dodaje, propozycją rozwiązania problemu braku naturalnego pokarmu dla noworodków urodzonych przedwcześnie są banki mleka kobiecego. Należy jednak położyć nacisk na nakłanianie matek wcześniaków do stymulowania prawidłowej laktacji oraz ich edukację w tym zakresie.
Jak wspierać prawidłową laktację?
Zgodnie z zaleceniami międzynarodowych towarzystw i Światowej Organizacji Zdrowia dziecko powinno być karmione wyłącznie mlekiem matki przez pierwszych 6 miesięcy życia. Górnej granicy wieku karmienia piersią rekomendacje nie określają.
„W Polsce nawet 90 proc. matek deklaruje chęć wyłącznego karmienia piersią, ale odsetek kobiet realnie karmiących w ten sposób wynosi ok. 60 proc. W porównaniu z innymi krajami, Polki karmią wyłącznie piersią stosunkowo krótko, bo około 5 miesięcy. Wynika to między innymi z braku wiedzy — część matek jest błędnie przekonana, że wczesne rozszerzanie diety dziecka niesie ze sobą zdrowotne korzyści” — mówi prof. Jarocka-Cyrta.
Specjalistka podkreśla, że przyszłe matki bezwzględnie powinny być zachęcane do stymulacji laktacji oraz edukowane o sposobach podtrzymywania tego procesu.
Miejscem, gdzie mogłyby uzyskać potrzebną wiedzę są poradnie laktacyjne, których sieć należy w Polsce rozwijać. W tej chwili w całym kraju działa ok. 170 takich poradni.
„Podczas karmienia matka może napotkać wiele trudności np. w ocenie stanu odżywienia dziecka, podtrzymania laktacji, prawidłowego przystawienia malucha do piersi. Niezwykle istotną rolę mają tu do odegrania położne i konsultantki laktacyjne. Uwzględniają to obowiązujące od 2019 r. standardy opieki okołoporodowej. Warto dodać, że ginekolog powinien skierować ciężarną pomiędzy 21-26. tygodniem ciąży do położnej, która przekaże jej pierwsze informacje na temat laktacji i karmienia piersią. Dodatkowe wsparcie matka uzyskuje na oddziale ginekologiczno-położniczym oraz podczas 4 wizyt patronażowych już po porodzie. Warto podkreślić, że położna stwierdzająca złożone problemy związane z karmieniem naturalnym może zwrócić się z prośbą o pomoc do międzynarodowych konsultantów laktacyjnych lub certyfikowanych doradców laktacyjnych” — podsumowuje prof. Jarocka-Cyrta.
Emilia Grzela