Czy w nadchodzącym sezonie czeka nas epidemia grypy?
Czy w nadchodzącym sezonie czeka nas epidemia grypy?
Szczepienie przeciwko grypie chroni w pewnym stopniu również przed innymi zakażeniami, a co ważniejsze, zmniejsza ryzyko zapalenia płuc, udaru mózgu, zawału serca, zakrzepicy żył głębokich oraz innych powikłań w przebiegu COVID-19 - mówi prof. Adam Antczak.
Z prof. Adamem Antczakiem rozmawiamy na temat korzyści płynących ze szczepień przeciwko grypie, rodzajów dostępnych szczepionek, ich bezpieczeństwa i skuteczności.
Zaczyna się sezon jesienno-zimowy. W aptekach pojawiają się pierwsze partie szczepionek przeciwko grypie, ale zainteresowanie jest tak duże, że natychmiast znikają. Co prawda są zapowiedzi Ministerstwa Zdrowia, że w tym roku będzie ich nawet ok. 45 proc. więcej niż w roku ubiegłym, ale czy wystarczy dla wszystkich chętnych?
Tego nie wiemy. Polacy są nieobliczalni, jeżeli chodzi o zapotrzebowanie na szczepionki przeciwko grypie. Wrzesień jest zwykle miesiącem zwiększonego zainteresowania w grupie osób, które mają nawyk szczepienia, a jednocześnie przewidujemy, że chętnych w tym roku będzie więcej niż w latach ubiegłych. Jeżeli przyjmiemy, że w poprzednim sezonie zostało wykorzystanych 2,6 mln dawek szczepionki, to 3,5-4 mln dawek zamówionych w tym roku powinno wystarczyć. Jest to znaczący wzrost, bo pamiętajmy, że dwa lata temu przeciwko grypie zaszczepiło się zaledwie 1,7 mln Polaków, a resztę szczepionek trzeba było zutylizować.
Skąd ta zmiana?
Myślę, że jednym z nielicznych plusów pandemii COVID-19 było rozbudzenie zainteresowania szczepieniami. Początkowo wynikało to z intuicyjnego myślenia, że skoro jest realne zagrożenie wirusem SARS-CoV-2, a nie ma przeciwko niemu szczepienia, to zaszczepienie się przeciwko grypie wyeliminuje przynajmniej ten problem, a kto wie, czy nie pomoże w profilaktyce COVID-19. Dzisiaj już wiemy, że szczepienie przeciwko grypie ma działanie heterotopowe, działa nie tylko przeciwko patogenowi, któremu jest dedykowane, ale też zmniejsza ryzyko ciężkiego przebiegu infekcji SARS-CoV-2.
W poprzednim roku zaszczepiło się 6,03 proc. Polaków, co było rekordowym wynikiem. Pobijemy kolejny?
Chciałbym, żeby w nadchodzącym sezonie wszystkie dostępne szczepionki zostały zużyte — byłoby to wielkim sukcesem. Utylizacja szczepionek jest czystym marnotrawstwem, nie tylko materialnym, finansowym, ale również w zakresie zdrowia publicznego. Zawsze wszystkie wyprodukowane szczepionki powinny zostać wykorzystane.
W ubiegłym sezonie ilość zachorowań na grypę była co najmniej o połowę niższa, nie udokumentowano również żadnego zgonu z powodu tej infekcji. Pojawiły się teorie, że wirus SARS-CoV-2 i pandemia COVID-19 wyeliminowały wirusa grypy. Ile w tym prawdy?
Ma to niewiele wspólnego z samym wirusem SARS-CoV-2. Wiadomo, że wirus grypy, obok pneumokoków, jest jednym z najczęstszych patogenów współzakażających chorych na COVID-19. Tak więc pandemia prawdopodobnie nie wyeliminowała grypy, to by było zbyt piękne. Z pewnością na mniejszą liczbę zachorowań na grypę wpłynęły środki ostrożności i restrykcje, które wprowadzono, czyli: izolacja, dystans, maski i dezynfekcja rąk. Pamiętajmy, że oprócz rozprzestrzeniania się drogą kropelkową, którą skutecznie hamuje maseczka, inną drogą zakażenia grypą jest droga „brudnych rąk”. Co prawda, wirus grypy pozostaje na dłoniach „tylko” 90 minut (w porównaniu do SARS-CoV-2, który potrafi przetrwać na rękach nawet 9 godzin), ale wyeliminowanie kontaktu, używanie jednorazowych rękawiczek i płynów dezynfekcyjnych niemal całkowicie blokuje ten sposób przenoszenia wirusa. Myślę, że to miało największy wpływ na ograniczenie rozprzestrzeniania się grypy, zresztą nie tylko w Polsce, ale na całym świecie. Lockdown, mimo że niesie za sobą bardzo dużo niekorzystnych skutków ogólnozdrowotnych, psychologicznych, społecznych, ekonomicznych czy politycznych, jest zawsze najskuteczniejszym sposobem przerwania łańcucha epidemiologicznego.
Wiele mówi się o tym, że sezony grypowe mogą przebiegać sinusoidalnie i po lekkim często przychodzi nasilony. Czy w tym sezonie grypa może zaatakować ze wzmożoną siłą?
Trudno przewidzieć, ale to prawda, że sezony grypowe różnią pod względem liczby zachorowań i ciężkości przebiegu infekcji. To zależy od szybkości transmisji czy zjadliwości krążących patogenów. Bywa, że po latach „chudych” przychodzą lata „tłuste”, co może w tym przypadku skutkować wręcz epidemicznym charakterem zakażeń. Zdarzały się już sezony grypowe, kiedy liczba zachorowań w Polsce przekraczała 5 milionów. Najskuteczniejszym, najbezpieczniejszym i najtańszym sposobem, by uniknąć zakażenia, jest szczepienie. Historia szczepień przeciwko grypie ma 90 lat. Od tego czasu zaszczepiono miliardy osób na świecie, jest to więc bardzo dobrze udokumentowana interwencja medyczna, która może zapobiec epidemii.
Jakie szczepionki przeciw grypie mamy w tym roku do wyboru w Polsce?
Trzy rodzaje: szczepionki inaktywowane, podjednostkowe, które zawierają tylko oczyszczone zewnętrzne antygeny wirusa o zachowanych właściwościach antygenowych (Influvac Tetra), szczepionki typu split — z roszczepionym wirionem, które zawierają zarówno zewnętrzne antygeny, jak i immunogenne antygeny wewnętrzne (Vaxigrip Tetra, Fluarix Tetra), oraz szczepionki donosowe, które zawierają żywego, atenuowanego (osłabionego) wirusa (Fluenz Tetra). W tym ostatnim przypadku preparat zawiera patogen laboratoryjny, który nie krąży w środowisku, ale ma cechy antygenowe określonych szczepów wirusa. Dzięki wielokrotnemu pasażowaniu namnaża się i replikuje tylko w nosie, gdzie panuje niższa temperatura (ok. 25 st. C) niż w płucach, wywołując tam niegroźną infekcję i indukując założoną odpowiedź układu odpornościowego. Szczepionka ta zarejestrowana jest dla dzieci od 3. do 18. roku życia. Ma ona tę zaletę, że nie podajemy jej w postaci iniekcji, tylko do nosa, co zwłaszcza u młodszych dzieci może być mile widziane, bo zastrzyk często jest problemem.
Jakie jest bezpieczeństwo i skuteczność szczepionek przeciwko grypie?
Bezpieczeństwo jest bardzo wysokie. Najczęstsze objawy niepożądane to: ból, obrzęk i zaczerwienienie w miejscu podania. U niektórych może pojawić się gorączka i bóle mięśniowo-stawowe. Jeżeli chodzi o skuteczność, waha się ona od 60 do ponad 90. proc. w zależności od stanu zdrowia i wieku pacjenta. Najlepszą odpowiedź osiągają ludzie młodzi, bez chorób towarzyszących, a najsłabszą starsi i schorowani. Skuteczność, rozumiana jako dopasowanie antygenów wirusów ze szczepionki do tych, które rzeczywiście krążą w środowisku, jest zmienna w zależności od sezonu. Światowa Organizacja Zdrowia co roku stara się przewidywać, jakie szczepy wirusów grypy będą dominować w danym sezonie. Ustaleniu tego służą skomplikowane algorytmy. W tym roku wszystkie dostępne szczepionki są czterowalentne, co oznacza, że zawierają dwa antygeny wirusa grypy typu A oraz dwa typu B. Zwiększa to to szansę na lepsze dopasowanie. Rzeczywiście, od kilku lat skuteczność szczepionek, rozumiana jako dopasowanie, jest o wiele wyższa niż w czasach, kiedy zawierały one jeden, dwa czy nawet trzy różne antygeny wirusa grypy.
Kiedy najlepiej się zaszczepić przeciw grypie?
Organizm zaczyna produkować przeciwciała ok. tydzień po podaniu szczepionki, a po miesiącu zyskuje pełną odporność. Szczyt działania przypada na 2-3 miesiące po szczepieniu, a potem z każdym miesiącem miana przeciwciał spadają o ok. 10 proc. Po roku organizm całkowicie traci nabytą odporność. Najbardziej uzasadnione jest szczepienie w listopadzie lub w grudniu, ponieważ szczyt zachorowań na grypę przypada zwykle od stycznia do marca. Warto dodać, że wbrew obiegowej opinii nigdy nie jest za późno, żeby się zaszczepić, można to zrobić w każdym momencie, kiedy szczepionki są dostępne, czyli od września do marca.
A w przypadku, gdy ktoś zaszczepi się we wrześniu, to może doszczepić się kolejną dawką w grudniu lub styczniu?
Nie przewiduje tego charakterystyka produktu leczniczego u osób dorosłych, podczas gdy dzieci do 8. roku życia z założenia powinny przyjąć dwie dawki szczepionki w odstępie min. 4 tygodni. Z merytorycznego punktu widzenia „doszczepienie się” osoby dorosłej nie jest jednak błędem.
W jakich grupach szczepienia przeciwko grypie są szczególnie zalecane?
Przede wszystkim w grupie ryzyka ciężkiego przebiegu grypy i powikłań pogrypowych, czyli: u dzieci do 5. roku życia, kobiet w ciąży, seniorów po 65. roku życia, osób z chorobami przewlekłymi (takimi jak: POChP, astma, włóknienia płuc, cukrzyca, przewlekła niewydolność nerek, niewydolność serca, nadciśnienie tętnicze, nowotwory). Zaleca się także szczepienia w grupach szczególnie narażonych na kontakt z patogenem, m.in. wśród pracowników służby zdrowia, farmaceutów, nauczycieli.
Czy należałoby rozszerzyć listę refundacyjną w zakresie szczepień przeciwko grypie?
Myślę, że w tej chwili obejmuje ona wszystkie najważniejsze grupy wiekowe oraz grupy ryzyka. W ciągu ostatnich kilku lat udało się ją znacznie rozszerzyć i obecnie jest ona w miarę satysfakcjonująca.
Czy są jakieś przeciwwskazania do szczepienia?
Jedno podstawowe: gorączka. Nic poza tym nie jest przeciwwskazaniem, nawet niewielkie przeziębienie przebiegające bez podwyższonej temperatury. W przypadku udokumentowanego wstrząsu anafilaktycznego po przyjęciu szczepionki, pacjent powinien skontaktować się z alergologiem.
Wciąż trwa akcja szczepień przeciwko SARS-CoV-2. Czy należy zachować odstęp między przyjęciem tych dwóch szczepionek?
Formalnie między szczepieniem przeciwko grypie a szczepieniem przeciwko COVID-19 zaleca się dwutygodniowy odstęp, ale wynika to z bardzo dużej ostrożności. Ogólnopolski Program Zwalczania Grypy oraz grupa ekspertów, w skład której wchodzą m.in. zakaźnicy, pulmonolodzy i lekarze rodzinni, przedstawiła wspólne stanowisko, którego adresatem jest rząd, postulując zdjęcie tego ograniczenia. Uważam, że nie ma medycznych przeciwwskazań, by podawać te szczepionki jednocześnie.
W Polsce w pełni zaszczepionych przeciwko COVID-19 jest obecnie ok. 46 proc. obywateli. To niewiele na tle innych krajów europejskich, a eksperci zapowiadają kolejną falę pandemii. Już teraz chorują i umierają głownie osoby, które się nie zaszczepiły. Dlaczego Polacy tak niechętnie korzystają z tej formy profilaktyki?
Wynika to z faktu, że od lat w naszym kraju mamy do czynienia z kryzysem lub raczej utrwalonym brakiem zaufania do wszelkich autorytetów, w tym autorytetów medycznych. W kontekście tego uważam, że i tak bardzo duża grupa Polaków zdecydowała się na szczepienie przeciwko wirusowi SARS-CoV-2. Z jednej strony, jest to ogromny sukces, a z drugiej — porażka… Wydawałoby się, że lęk przed chorobą oraz zagrożenia, jakie za sobą niesie, powinny przekonać wszystkich. Do tego potrzebna jest jednak skuteczna akcja edukacyjna, przekazywanie rzetelnych informacji i wytworzenie w obywatelach nawyku szczepienia. Ze szczepieniami jest trochę tak jak z myciem zębów, muszą zostać wykształcone nawyki, najlepiej od najmłodszych lat.
Od jakiegoś czasu nie żyjemy tylko w czasach pandemii, ale również „infodemii”, czyli pandemii informacyjnej. Każdego dnia zasypywani jesteśmy ogromną ilością różnego rodzaju informacji, często fałszywych, pochodzących z niepewnych źródeł. Wiele z nich to już nie fakty, a tylko ich interpretacje. Szczepienia są doskonałym przykładem, jak działa ta „infodemia”. Informacje przekazywane przez ruchy antyszczepionkowe nie mają praktycznie nic wspólnego z prawdą, ale niektórzy biorą je za pewnik. Wiele złego robią również pseudoautorytety — osoby, które mają jakiś tytuł naukowy, ale są niedouczone, źle interpretują fakty. Najgorzej, jeżeli są to lekarze czy pielęgniarki, a takie sytuacje się zdarzają. Trudno się później dziwić, że wiele osób ma mętlik w głowie, nie wie, kto ma rację, zaczyna obawiać się szczepień, a nawet podważa istnienie pandemii.
Czasem pada hasło o “nadmiernej immunizacji organizmu“...
To kolejny mit, często powtarzany jak mantra, niestety, również przez lekarzy... Szczepionki są podawane po to, żeby wzmacniać odporność, a nie ją osłabiać. W tym kontekście “nadmierna immunizacja“ ma wydźwięk pozytywny. To choroby osłabiają organizm.
Czy szczepienia przeciwko grypie mogą zmniejszyć skutki potencjalnej kolejnej fali pandemii?
Oczywiście! Jak wspomniałem, szczepienie przeciwko grypie chroni w pewnym stopniu również przed innymi zakażeniami, a co ważniejsze, zmniejsza ryzyko: zapalenia płuc, udaru mózgu, zawału serca, zakrzepicy żył głębokich oraz innych powikłań w przebiegu COVID-19. Co więcej, ogranicza 2,5-krotnie ryzyko hospitalizacji, a o ok. 30 proc. - ryzyko pobytu na oddziale intensywnej opieki medycznej. Znaczenie ma jednak nie tylko zaszczepienie się przeciwko grypie tu i teraz. Z badań wynika, że dodatkowe korzyści przynosi regularne przyjmowanie szczepionki w każdym kolejnym sezonie. Co najmniej 3-4 szczepionki podane rok po roku u osób dorosłych chronią przed zaostrzeniem chorób przewlekłych, które predysponują do zachorowania i ciężkiego przebiegu COVID-19.
Wiele mówi się o niewydolności polskiego systemu opieki zdrowotnej. Odciążeniem dla lekarzy mogłoby być zaangażowanie przedstawicieli innych zawodów medycznych w akcję szczepień. Farmaceuci i pielęgniarki realizują już szczepienia przeciw COVID-19. Dlaczego nie mogą kwalifikować i szczepić przeciwko grypie?
Bardzo mocno o to zabiegamy. Ogólnopolski Program Zwalczania Grypy od dawna postuluje możliwość szczepienia przeciwko grypie w aptekach, a także kwalifikacji do szczepień przez pielęgniarki. W Sejmie kończą się właśnie prace legislacyjne, które obejmują te zmiany. Mam nadzieję, że to się szybko zmieni, ponieważ w Polsce jest za mało lekarzy, a jednocześnie dużo innych dobrze wykształconych pracowników medycznych, w tym kilkadziesiąt tysięcy świetnie wyedukowanych farmaceutów, udzielających porad, które często są tak samo cenne jak porady lekarskie. Redukowanie ich do roli sprzedawców w aptece jest stratą tego potencjału. Skoro mogą oni szczepić przeciwko COVID-19, to nie ma żadnego powodu, aby nie mogli szczepić również przeciwko grypie czy pneumokokom. To samo dotyczy kwalifikacji do szczepień przez pielęgniarki. Tym bardziej, że w przypadku jakichkolwiek wątpliwości zawsze pozostaje możliwość konsultacji z lekarzem. Oczywiście, zmiany te powinny dotyczyć tylko ludzi dorosłych. W przypadku dzieci szczepienia powinny zostać zachowane w dotychczasowej formie.
Katarzyna Matusewicz